Bydgoszcz starościńska i kujawska
Z Kujawami Bydgoszcz była związana przez cały okres
swojego istnienia i funkcjonowania w Rzeczypospolitej, aż do oderwania od niej
w 1772 roku. Potwierdza to dyspozycja Kazimierza Wielkiego, który przebywając w
Brześciu Kujawskim nakazał w celu zabezpieczenia północnej granicy Kujaw przed
Krzyżakami budowę zamku i wydał akt lokacyjny miasta. Zasadźcami uczynił dwóch
Niemców, być może po to, żeby założenie miasta na prawie magdeburskim
przebiegało możliwie jak najsprawniej, w każdym razie musiał ich znać i mieć do
nich zaufanie.
Pierwszym kościołem który zaczęto budować prawie
natychmiast po wydaniu aktu lokacji powstał w miejscu dzisiejszej fary.
Początkowo był drewniany ale stopniowo zaczęto go przebudowywać w czym
prawdopodobnie duży udział miały jego pożary, istnieją źródła które pozwalają
historykom domniemywać, że w pierwszej połowie XV wieku był już w całości
murowany chociaż nie tak wysoki i nie tak obszerny jak dzisiaj .Jego zmiany
mogli obserwować z okien swojego klasztoru karmelici, pierwsi zakonnicy w
Bydgoszczy, którzy osiedlili się w naszym mieście już pod koniec XIV wieku.
Nie wiadomo ile jest prawdy w tym, że na ich
sprowadzenie do Bydgoszczy miała wpływ królowa Jadwiga i jej mąż Władysław Jagiełło. Faktem
jest, że dano im ziemię wzdłuż Brdy naprzeciw miasta oraz wieś lub folwark Jachcice.
Poza tym oczywiście dostawali liczne darowizny, między innymi od tworzonych
przez siebie bractw np. Bractwa Szyprów oraz oczywiście od osób prywatnych.
Przez prawie 100 lat byli przecież jedynymi zakonnikami w Bydgoszczy. Karmelici
nie zasłynęli jakimiś szczególnymi osiągnięciami, chociaż podobno kształtowali
lokalnie kulturę muzyczną i prowadzili nawet bursę (dla dzieci z zamożnych rodzin),
w której muzyki nauczali. W późniejszych wiekach stali się kłótliwi i często
procesowali się z Bydgoszczanami w sprawach majątkowych.
Tymczasem miasto powoli się rozwijało, chociaż nie
bez przeszkód, bo w 1409 roku na krótko zajęli je – razem z zamkiem – Krzyżacy,
którzy nękali Bydgoszcz także w późniejszych latach. Miasto nie miało wtedy
murów tylko drewniane umocnienia, więc trudno było je bronić. Prawdziwe ceglane
mury nakazał budować dopiero Kazimierz
Jagiellończyk. Temu królowi Bydgoszcz wiele zawdzięczała. Kazimierz Wielki,
który nasze miasto powołał do życia nigdy nie miał okazji go zobaczyć .
Kazimierz Jagiellończyk dobrze poznał ówczesną Bydgoszcz i jej problemy, przebywał
w niej przez 3 tygodnie kwietnia 1457 roku podczas wojny 13-letniej, mieszkał
na zamku z całą swoją świtą, na pewno chodził do naszej fary.
Prawdopodobnie lustrował też okolice miasta, bo to
on nakazał budowę ceglanych murów i przyznał Bydgoszczy prawo do organizowania
jarmarków, żeby mogła tą budowę finansować. Po zakończeniu wojny 13-letniej i
odsunięciu Krzyżaków od ujścia Wisły odkorkowany został polski handel zamorski.
Podobnie jak wiele innych miast nad Wisłą i jej dopływami Bydgoszcz zaczęła się
bogacić na gromadzeniu i spławianiu zboża do Gdańska i gwałtownie się rozwijać.
Liczebność ludności rosła, a szkoły były tylko dwie – parafialna i
przyklasztorna karmelicka. Kazimierz Jagiellończyk prawdopodobnie znał te
bolączki i nie zapomniał o nich, bo
jeszcze przed końcem XV wieku za jego sprawą przybyli do miasta bernardyni,
poza królem, jednym z ich fundatorów był najmożniejszy z bydgoskich starostów
Jan Kościelecki.
Bernardyni, którym pozwolono na wybór miejsca
osiedlenia zbudowali swój klasztor i kościół w miejscu możliwie najbardziej
oddalonym od karmelitów, po drugiej
stronie miasta i po przeciwnej stronie rzeki. Być może dlatego, że mnisi się
nie do końca lubili, a może z innych powodów. W każdym razie wkrótce okazało
się, że bydgoscy bernardyni to zakonnicy zupełnie innego kalibru niż karmelici.
Prawdopodobnie większość z nich posiadała tytuły bakalarza zdobyte na
uniwersytecie krakowskim. Stworzyli prężny ośrodek szkolnictwa, którego dotąd w
Bydgoszczy nie było i którego brakowało, zgromadzili ogromny księgozbiór, a w
swoim Studium Filozoficznym przygotowywali młodych Bydgoszczan do nauki na uniwersytecie. Jeden z absolwentów tego
Studium – Bartłomiej z Bydgoszczy ukończył uniwersytet w Krakowie i w pierwszej
połowie XVI wieku opracował i wydał słownik łacińsko - polski, co było dużym
osiągnięciem na skalę krajową.
Przez cały XVI Bydgoszcz rozwijała się i bogaciła bez
zakłóceń, rozwinęły się cechy, w szczególności cech szyprów i sterników, bez
których spław i handel byłby trudny. Bydgoscy kupcy handlowali wyrabianym w
mieście piwem i garnkami, głównie jednak zbożem, które spławiali do Gdańska
drogą wodną. Zboże docierało do Bydgoszczy siecią lokalnych dróg z Kujaw,
Pałuk, Krajny, jednak nie mogło być spławiane zaraz po żniwach, bo w Brdzie nie
było wtedy wody, pod koniec lata rzeka była taka płytka, że można było w wielu
miejscach przejść na drugi brzeg nie mocząc kolan. Było tak wtedy na pewno,
ponieważ nie istniał jeszcze stopień wodny w Czersku, który obecnie sztucznie
podnosi poziom wody w rzece o 4 metry.
Nieznany z imienia bydgoski bernardyn napisał „… ze
wszystkich stron zwożą do miasta zboża, żeby spławić je do Gdańska sposobną
porą.”. Sposobna pora nadchodziła zapewne jesienią, gdy deszcze podniosły
poziom wody w rzece. Zmuszało to kupców zbożowych do wznoszenia spichrzy i
magazynowania zboża kilka miesięcy. Bydgoszcz stała się ważnym dla regionu
ośrodkiem handlu zbożem. Chociaż liczebność ludności ciągle się
powiększała w XVI wieku nie przybyło w
Bydgoszczy szkół. Jednak pod koniec wieku Zygmunt III Waza nakazał umieścić tu
mennicę królewską co zwiększyło znacznie prestiż miasta.
Na początku XVII wieku został w Bydgoszczy utworzony
pierwszy żeński zakon klarysek, być może miało to jakiś związek z pierwszymi
samozwańczymi mniszkami, które nazywały siebie bernardynkami. Z założenia zakon
klarysek miał się zajmować edukacją i przygotowaniem do życia młodych panien. W
skład ich uposażenia weszły Złotniki Kujawskie i Mochle, ich klasztor i kościół
konwentualny powstał na działkach podarowanych im przez miasto na gdańskim
przedmieściu.
Na początku XVII wieku w Bydgoszczy było już około 5 tysięcy mieszkańców i zaczęli się
pojawiać jezuici z Poznania, którzy dążyli do utworzenia nowej placówki. Udało
im się uzyskać w formie darowizn i testamentów niezbędne środki, grunty i
nieruchomości, między innymi folwark lub wieś Prądy oraz kamienice i działki
przy rynku, gzie zbudowali nie istniejący już dziś kościół i budynek kolegium. Zamierzali kształcić tłumy
młodych i bogatych Bydgoszczan. Niestety 10 lat po zbudowaniu i uruchomieniu
tego ośrodka, który powstał w wyniku kulminacji rozwoju Bydgoszczy miał miejsce
potop szwedzki. Z ludności miasta została połowa i chyba nie było już wśród
nich zbyt wielu bogaczy. Kościół i kolegium, podobnie jak inne katolickie budowle w
mieście zostały splądrowane.
Później było ciągle gorzej, kolejne wojny i pożary,
dalsze wyludnianie 100 lat upadku, aż w 1772 roku pozostało około 1 tysiąca mieszkańców, dużo ruin i zgliszcz. Bydgoszcz,
która znów zaczęła się szybko rozwijać nie była już kujawska ani katolicka
tylko pomorska i protestancka. No i niemiecka szczególnie dużą rolę w
germanizacji miasta miała budowa i funkcjonowanie Kanału Bydgoskiego.
O starościńskiej Bydgoszczy i jej kujawskich
korzeniach często mówił Sebastian Malinowski. Chociaż nie ma go już 11 lat
wciąż można czytać jego blog
1346bydgoszcz.blogspot.com
1 komentarz:
Czy chodziło o tynk a może o glinki?
Prześlij komentarz