niedziela, 4 stycznia 2015

Kanał Bydgoski nigdy nie był Polakom potrzebny, bo niby po co?

Kanał Bydgoski tak wrósł w historię naszego miasta, że dzisiaj mówiąc o Bydgoszczy bezwiednie kojarzy nam się ona z kanałem. Współcześni mieszkańcy, nie tylko naszego miasta, wiążą rozwój Bydgoszczy z istnieniem i funkcjonowaniem kanału. Są przekonani, że rozwój miasta doszedł do skutku wyłącznie dzięki funkcjonowaniu kanału. Taką rzeczywistość chcieliby nam narzucić także Niemcy, niektórzy ich historycy starali się przekonać świat, że historia Bydgoszczy rozpoczęła się właściwie od wybudowania kanału i że wcześniej Bydgoszcz była tylko małą osadą. 





Tymczasem przez cały okres od XV prawie do końca XVII wieku Bydgoszcz była ważnym ośrodkiem handlu i portem śródlądowym. Rozwijałaby się pewnie dalej, bez żadnego kanału gdyby Polska nie została wplątana w wojny północne, które skończyło się rozbiorem.  Gdyby nie nadgraniczne położenie Bydgoszczy i przetaczające się przez nią wojny być może rozwinęłaby się lepiej niż pod pruskimi rządami.
Kanał Bydgoski niezbędny wyłącznie dla interesów zaborcy pruskiego i rozwoju niemieckiej Bydgoszczy, drogi śródlądowej łączącej niemieckie Prusy Wschodnie z niemiecką Odrą, Szczecinem, Berlinem, Wrocławiem. Nikt w Polsce nawet o kanale nawet nie myślał, no bo niby po co mieliby Polacy budować kosztowny kanał?,  żeby co wozić szkutami z Polski na niemiecką Odrę.?  Bydgoszczanie dorabiali się sporych majątków na handlu zbożem, a dokładniej na magazynowaniu zboża i spławianiu go Wisłą do Gdańska. Oprócz handlarzy zbożem w mieście funkcjonowały jeszcze w pierwszej połowie XVII wieku browary i cech garncarzy, którzy również eksportowali swoje towary drogą śródlądową. 



Właścicieli i pracowników środków transportu rzecznego zrzeszały w Bydgoszczy bractwa szyprów i sterników śródlądowych, a z zachowanych dokumentów wnika, że liczyły one na początku XVII wieku po kilkudziesięciu członków. Prawdopodobnie więc w ówczesnej Bydgoszczy było niemniej niż 20 – 30 dużych szkut służących do przewozu towarów, nie mówiąc o mniejszych jednostkach. W dużej mierze handel bydgoski oparty był na spławie zboża, soli, piwa i innych towarów Wisłą do Gdańska. Zboża pochodziły z pobliskich Kujaw, Krajny, Pałuk, części Wielkopolski i części Pomorza zwozili je do Bydgoszczy właściciele ziemscy oraz chłopi, którzy mieli nadwyżki. Tylko w Bydgoszczy mieszkali kupcy posiadający magazyny, którym mogli mogli te zboża sprzedać. Magazyny były niezbędne, ponieważ późnym latem Brda nie była spławna, dopiero jesienią było w niej tyle wody, że mogły po niej pływać załadowane szkuty.
W średniowieczu drogi lądowe były liche, a pojazdy, za pomocą których odbywał się transport prymitywne. Funkcjonująca w tamtych czasach sieć lokalnych dróg schodziła się w każdym mieście. Żeby jednak takimi drogami transportować tony zboża na znaczne odległości – na przykład z Bydgoszczy do Gdańska nikomu nie przychodziło nawet do głowy. Jedynym dostępnym w tamtych czasach środkiem transportu dla dużych ilości towaru były statki rzeczne.



 Przewoziły one zboże rzeką Brdą do odległej o kilkanaście kilometrów Wisły, a Wisłą do Gdańska. Stamtąd już statkami morskimi zapewne do Niemiec, Holandii, Francji.

Brak komentarzy: