Okres
międzywojenny w Bydgoszczy przebiegał zupełnie inaczej niż w pozostałych
polskich miastach. W naszym mieście było wtedy największe skupisko mniejszości
niemieckiej w całym naszym kraju. Pomimo że było ich tylko około 10 tysięcy
mieli w swoich rękach co najmniej 50% bydgoskiego kapitału, to znaczy fabryk,
sklepów i kamienic. Doskonale prosperowali dzięki niemieckim bankom i
preferencyjnym kredytom spłacanym częściowo przez rząd w Berlinie w ramach
wspierania niemieckości, podczas gdy polscy przedsiębiorcy musieli borykać się
z chciwością banków. Niemcy integrowali się i zrzeszali we własnym gronie,
między innymi w loży masońskiej, do której nie dopuszczali obcych. Nie
zamierzali też uczyć się polskiego, mieli niemieckie szkoły, kliniki, gazetę,
kluby sportowe, stowarzyszenia, szyldy …
Tamte
czasy widział jako dziecko starał się pokazać w powieści „Most Królowej Jadwigi”
Jerzy Sulima – Kamiński, trzeba jednak pamiętać że był on wtedy bardzo młody,
więc jego postrzeganie rzeczywistości było ograniczone. Zresztą każdy kto go
znał i z nim rozmawiał w latach 90-siątych XX wieku mógł stwierdzić, że wiele
ze swoich wspomnień widział poprzez pryzmat późniejszych wydarzeń.
Zbigniew Raszewski, który również opisał okres międzywojenny w Bydgoszczy w „Pamiętniku gapia”, również był w tamtym czasie bardzo młody i trudno byłoby powiedzieć, że był uczestnikiem życia społecznego – miał 14 lat w chwili wybuchu II wojny. Na podstawie ich relacji nie można więc twierdzić, że poznaliśmy Bydgoszcz w tym ciekawym okresie.
Dlatego
właśnie bardzo cenne wydają mi się relacje Władysława Czarnowskiego autora
zbioru felietonów z okresu międzywojennego „Ze wspomnień starego
Bydgoszczanina”, bo uczestniczył on w życiu społecznym i towarzyskim naszego
miasta, osiadł w Bydgoszczy w 1918 roku. Miał wtedy 28 lat, był więc osobą
dorosłą i w pełni świadomą swych obserwacji. Jest więc na pewno bardziej
wiarygodny niż wyżej wymienieni.
W
1918 roku, więc jeszcze podczas zaboru otworzył w mieście gabinet lekarski i rozpoczął
praktykę. Polski lekarz w niemieckim mieście, sam w sobie jest ciekawą postacią,
chociaż jakby trochę zapomnianą. Książka wydana jest wprawdzie w niewielkim
nakładzie ale dostępna prawie we wszystkich filiach bydgoskiej bibliotek.
Pomimo,
że urodził się w Opolu, uczył się w Poznaniu i studiował w Bonn, osiadł w
naszym mieście nad Brdą i mówił o sobie,
że jest Bydgoszczaninem. To co opisuje jest unikatowe, prowadził praktykę lekarską w
naszym mieście przez całe 20-lecie międzywojenne, uciekł z Bydgoszczy w
styczniu 1940 roku przed hitlerowcami, którzy mordowali wszystkich
wykształconych Polaków. Wrócił po wyzwoleniu do swojego mieszkania przy ulicy
Długiej i dalej leczył Bydgoszczan, aż do swojej śmierci w 1966 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz