sobota, 29 sierpnia 2009
czwartek, 27 sierpnia 2009
Turystycznie - optymistycznie
Chociaż towarowa żegluga śródlądowa w Polsce zamiera, na naszych drogach śródlądowych rozwija się coraz intensywniej turystyka. Rejsy po głównych polskich szlakach śródlądowych propaguje między innymi PTTK /http://www.polskieszlakiwodne.pl//. Pierwszą regularną żeglugę wiślaną próbował stworzyć w 2007 roku pan Łukasz Krajewski, budując flotyllę jachtów //www.zeglugawislana.pl//.
Powstaje coraz więcej profesjonalnych przystani. W Gdańsku od dawna już funkcjonuje tramwaj wodny i otwierane są coraz to nowe jego linie. Poza aspektami ekonomicznymi i ekologicznymi, ludzie docenili wygodę tego tramwaju, wolą z niego korzystać zamiast tkwić godzinami w korkach.
Dość dynamicznie rozwija się także tramwaj wodny w Krakowie, na razie zbudowano 4 przystanki ale docelowo będzie ich kilkanaście.
Nie tylko Wisła staje się przyjazna turystom wodnym. Dużo dobrego dzieje się także w Bydgoszczy. Powstała w tym roku nowoczesna przystań na Kanale Bydgoskim, z europejskimi standardami, chociaż jej lokalizacja między śluzami, na cuchnącej wodzie kanału, może nie jest najszczęśliwsza. Od dwóch lat miasto współorganizuje czerwcową imprezę pod nazwą „Stert na Bydgoszcz” połączoną z międzynarodowymi wyścigami kajaków i paradą jachtów, a więc promującą Bydgoski Węzeł Wodny. Bydgoski tramwaj wodny wzbogacił się o solarny statek „Słonecznik”, jednak moim zdaniem jeżdżenie tym tramwajem nabierze sensu dopiero gdy zacznie on pływać do Fordonu i stanie się alternatywą dla ulicy Fordońskiej.
Niestety statek solarny nie poradzi sobie na Wiśle, jest za słaby.
Życie turystyczne nie omija także tzw. Pętli Wielkopolskiej, prawie w każdym miasteczku nad Notecią powstaje przystań. W ciągu lata regularne rejsy po Noteci odbywa statek Zespołu Szkół Żeglugi Śródlądowych w Nakle „Łokietek”. Inspiratorem tych rejsów jest kapitan Grzegorz Nadolny.
W Gorzowie z kolei ma swój port „Kuna” najstarszy w Polsce, a może i na całym świecie śródlądowy lodołamacz. Jego kapitan, a mój były nauczyciel pan Jurek Hopper, jest wielkim propagatorem turystyki śródlądowej oraz inicjatorem międzynarodowych ”zlotów” motorowodniaków.
Zapewne głównie za jego i sprowadzonych przez niego turystów sprawą, brzegi Warty i Noteci zaczynają się powoli „cywilizować”.
Nie wiem dokładnie jak wygląda sytuacja na Nogacie i tzw. „Pętli Żuławskiej” ale jestem pewien, że tam również samorządy nie śpią. W 2004 roku na przykład przedłużono śluzę w Gdańskiej Głowie, przez którą można płynąć z Wisły na rzekę Szkarpawę, Zalew Wiślany i do Elbląga.
Modernizację wykonano z inicjatywy i częściowo na koszt prywatnego armatora pasażerek ale na pewno nie bez wsparcia samorządów. Dzięki temu regularne rejsy pasażerskie odbywają się między Gdańskiem i Elblągiem.
Poza tym w bieżącym roku na przełomie czerwca i lipca grupa motorowodniaków z Elbląga popłynęła do Berlina i z powrotem. Przepływali także przez Bydgoszcz. Turystyka śródlądowa ma się w naszym kraju nieźle, a w każdym razie coraz lepiej.
niedziela, 9 sierpnia 2009
Bydgoszcz za zamkniętymi drzwiami
To cykl spacerów po najbardziej interesujących obiektach naszego miasta organizowanych w ogólności przez TMMB, a w szczególności przez pana Jerzego Derendę. Tym razem zabrał nas na spacer szlakiem wody, a właściwie wycieczkę po obiektach wodociągów. Bardzo efektowne są stare, pochodzące z początku XX wieku, stylowe budynki ale nowoczesne urządzenia do uzdatniania wody znajdują się już poza nimi.
Arcydziełem architektonicznym
jest wieża ciśnień na Wzgórzu
Dąbrowskiego. Kiedyś zainstalowany w niej zbiornik magazynował 1600 metrów
sześciennych wody, dlatego bydgoska wieża ciśnień jest bardziej pękata od
innych. Teraz to stuletni relikt, który w
nie ma już żadnego zastosowania w rozprowadzaniu wody. Jest jednak pięknie
położonym, górującym nad starym miastem obiektem, który jakby czeka na swoje
nowe przeznaczenie, być może w przyszłości zostanie zaadaptowany na muzeum. Tymczasem jest wspaniałym punktem widokowym.
Pierwszy wodociąg w Bydgoszcz powstał na początku XVI wieku i pobierał wodę z Brdy ale przetrwał tylko kilkanaście lat. Widocznie budowali go ludzie bez odpowiedniej wiedzy i doświadczenia, okazał się chyba mało efektywny, więc bydgoscy piwowarzy zapewne woleli wozić wodę beczkami z bliskiej przecież rzeki niż z niego korzystać.
Dopiero w 1541 roku rada miasta sprowadziła do Bydgoszczy kompetentnego i znającego się na budowie wodociągu człowieka, niejakiego Walentego z Bochni. Walenty jako główne ujęcie wykorzystał stawy w pobliżu obecnej CASTORAMY i doprowadził z nich wodę do miasta za pomocą wydrążonych drewnianych pni łączonych metalowymi obręczami. Zapewne zdążył wyszkolić uczniów, bo jego wodociąg był później rozbudowywany i służył Bydgoszczanom aż do końca XVIII wieku. Na początku XVII wieku miasto powołało urząd rurmistrza –protoplastę dzisiejszych MWiK i został nim zapewne uczeń, któregoś ucznia Walentego.
Przez cały wiek XIX (100 lat) nie funkcjonował w Bydgoszczy żaden wodociąg i mieszkańcy
czerpali wodę prosto z rzeki lub ze studni. Na niektórych podwórkach w
Śródmieściu jeszcze się takie studnie zachowały.