niedziela, 10 lutego 2008

Jazy i śluzy.

Stopnie wodne takie jak ten przy ujściu Brdy to tamy spiętrzające wodę i zwiększające głębokość rzeki powyżej miejsca spiętrzenia. Kanał śródlądowy również tworzą swego rodzaju stopnie jakby schody. Nie są to jednak stopnie wodne w dosłownym tego słowa znaczeniu. Zazwyczaj na kanale stosuje się tylko śluzy. W odróżnieniu od kanału przez który przepływają tylko barki i inne jednostki pływające, rzeką natomiast, oprócz statków cały czas płynie woda, a także ryby. Do przepuszczania wody i utrzymywania właściwego jej poziomu, służy specjalna budowla, którą nazywamy jazem. Wyposażony on jest w zasuwy lub inne urządzenia, za pomocą, których można regulować intensywność przepływu wody, utrzymując jej pożądany poziom w rzece i wypuszczając jej nadmiar. Jednostki pływające nie mogą przepływać przez jaz, ponieważ woda przelewa się przez niego przeważnie kaskadą, jak w wodospadzie. Każdy stopień wodny na rzece, która jest szlakiem żeglownym musi więc być wyposażony,oprócz jazu, również w śluzę. Przed jazem, od koryta rzeki odchodzi zazwyczaj kanał dojazdowy do śluzy, która powoli opuszcza jednostkę pływającą do poziomu wody poniżej jazu. Ryby również nie przepływają przez jaz. Płynąc w górę rzeki musiałyby podskoczyć bardzo wysoko, żeby przelecieć nad zaporą, a tego nie potrafią. W celu zapewnienia rybom możliwości swobodnego przepływania, budowane są przepławki. Przypominają one kręte schodki, którymi spływa niewielka ilość wody. Przepławki zamiast jednej dużej kaskady na jazie, tworzą kilkadziesiąt małych kaskad, które ryby potrafią pokonać. Patrząc na przepławkę i kotłującą się w niej wodę, po raz pierwszy, trudno uwierzyć, że ryby są w stanie przez nią przepływać, przekonałem się jednak, że często to robią. Jedna z takich przepławek wybudowana jest w środku Bydgoszczy, na grobli dzielącej Brdę na dwie odnogi przy śluzie Miejskiej.



Podobna jest w Czersku, przy ujściu Brdy do Wisły i przy każdym innym stopniu wodnym na rzece: statki płyną przez śluzy, woda przez jazy, a ryby przez przepławki.

Działanie śluzy w ujściu Brdy niczym nie różni się od działania innych śluz. Dwuskrzydłowe wrota otwierają się zawsze w kierunku wyższego poziomu wody, a po zamknięciu zapierają się o siebie. Widziane z góry przypominają wypukły łuk skierowany w stronę spiętrzanej wody. Jednocześnie mogą być otwarte tylko jedne wrota, a otwarcie obu wrót jednocześnie jest technicznie niemożliwe, ponieważ gdy jedne z nich są otwarte, różnica poziomów wody dociska drugie swoim ciśnieniem i żadna siła nie jest w stanie ich otworzyć. Gdy barka wpływa do śluzy i górne wrota są otwarte, komora śluzy jest pełna wody, którą spiętrzają w tym momencie dolne wrota. Po zamknięciu górnych wrót, można zacząć wypuszczać ze śluzy wodę przez specjalne kanały umiaszczone wewnątrz ścian śluzy, bo górne wrota przejmują funkcje wrót dolnych. To one spiętrzają wodę przed śluzą podczas gdy jej poziom wewnątrz komory śluzowej opada. Po wyrównaniu się poziomu wody wewnątrz śluzy z poziomem wody poniżej śluzy, dolne wrota można otworzyć i prześluzowana barka może wypłynąć.

Prawidłowo funkcjonująca śluza uniemożliwia swobodny odpływ spiętrzonej przez stopień wody z rzeki. Jej funkcjonowanie polega na zastosowaniu dwóch szczelnych, ruchomych przegród. W Brdy - ujściu są to dwuskrzydłowe wrota. Przegrody te na przemian przejmują na siebie ciężar zatrzymywania spiętrzonej wody, umożliwiając wpływającym pomiędzy nie statkom przemieszczanie się w pionie. Gdyby zdarzyło się, że po otwarciu jednych wrót śluzy w Brdyujściu, drugie uległyby zniszczeniu, śluza przestałaby pełnić swoje funkcje. Woda spłynęłaby przez zniszczoną śluzę z całego odcinka rzeki Brdy aż do Śluzy Miejskiej. Poziom wody na tym odcinku obniżyłby się o kilka mwtrów. Żegluga stałaby się niemożliwa, a ponadto uciekłaby cała woda tworząca tor regatowy, port drzewny i port przy ulicy Przemysłowej, osadzając na dnie wszystkie znajdujące się w nich jednostki pływające.

Śluza w Brdyujściu dodatkowo wyposażona jest w trzecie wrota, które zamykały się w przeciwną stronę, zamykane były one w okresach, gdy poziom wody w Wiśle był wyższy niż w Brdzie. Poza tym śluza w Brdyujściu ma dwa razy większą szerokość niż inne śluzy na tej drodze wodnej. Zapewne jej budowniczowie chcieli usprawnić śluzowanie dużej ilości tratew spławianych do Bydgoszczy w XIX wieku.




Obecnie jest ona już nieczynna, zastępuje ją nowoczesna śluza Czersko Polskie, która codziennie śluzuje statki wożące żwir z Wisły do portu przy Przemysłowej.

Duże spiętrzenie rzeki przy jej ujściu do Wisły ostatecznie rozwiązało problem przejezdności tego odcinka drogi wodnej Wisła – Odra. Utrzymywanie właściwego poziomu wody w Brdzie wymagało jednak ciągłej czujności i stałego dozoru wszystkich jazów w Bydgoszczy. Trzeba było szybko reagować na częste wahania stanów wody. Gdy woda rosła otwierać wszystkie przepusty żeby ułatwić jej odpływ i zapobiec podtopieniu brzegów, a zamykać przepusty gdy woda malała i groziło nadmierne spłycenie rzeki i unieruchomienie pływających po niej statków.

Dopiero zbudowanie zapór w górze rzeki zakończone w 1960 r. położyło kres zagrożeniom powodziowym w Bydgoszczy. Trzeba jednak pamiętać, że cały system spiętrzeń i jazów tworzy skomplikowany i delikatny organizm, nie wolno naruszać jego równowagi. Zanim elektrownie w Koronowie i Samociążku zaczną spuszczać wodę ze swoich zbiorników muszą mieć pewność, że jest dla niej miejsce w znacznie mniejszym, znajdującym się poniżej zbiorniku w Tryszczynie, skąd woda spływa do Smukały. Ze zbiornika w Smukale wody Brdy, płyną prosto do jazów na Wyspie Młyńskiej. Zakłócenie tego rytmu mogłoby spowodować wiele zagrożeń.


1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Witam,
Już teraz trochę wiem. Tak jak wszystko, czego nie dotykamy w swoich zainteresowaniach na co dzień, tak i wiedza o szlakach wodnych, kanałach kryje w sobie wiele ciekawostek, tajemnic.
Przeczytałem wszystko z dużym zainteresowaniem. Pewnie wrócę do tego jeszcze, aby mi się utrwaliło w pamięci.
Kiedyś, przed laty uczucie do pewnej pięknej mieszkanki ulicy Kartuskiej przywiodło mnie nad kanał. Później, gdy tam zamieszkałem długie wycieczki rowerowe, a nawet pływanie żaglówką, pozwoliły mi na bliższe poznanie tego odcinka kanału.
Pamiętam jak wszyscy z zainteresowaniem śledziliśmy naprawy śluz przy ulicy Bronikowskiego.
Sięgając głębiej w historię przypominam sobie, że jako chłopak urodzony i mieszkający na ul. Marcinkowskiego, ulicy prawie wpadającej na dole do Brdy, chodziłem z bratem i kolegami patrzeć na spławianie drewna tratwami. Życie tych ludzi na tratwach wydawało się bardzo ciekawe, wręcz romantyczne, dzikie. Śluza, która się tam mieści funkcjonowała wtedy „pełną parą” i z ogromnym zainteresowaniem patrzyliśmy, oparci o barierki, jak kłębiła się woda przy wyrównywaniu poziomów. Był wtedy rok 1960. Na ulicy paliły się latarnie gazowe. Co wieczór przyjeżdżał latarnik na rowerze i manipulując długim regulatorem rozświetlał latarnie – po prostu bajka!
Dzięki za tą lekcje wiedzy i rozbudzenie wspomnień.
Stefan H.